Reklama

Bielsko: Skuteczny rewanaż

17/04/2016 20:20

 

Przed tygodniem Podbeskidzie walczyło z zawodnikami z Niecieczy o awans do mistrzowskiej „ósemki”. Bielszczanie tryumfowali, lecz mimo to swojego – niekoniecznie z powodów stricte sportowych – celu nie osiągnęli. Toteż dziś „Góralom” z Termalicą przyszło rywalizować o utrzymanie w ekstraklasie. 

 

 

 


 

Pierwsze minuty spotkania przyniosły nie tylko spore emocje na murawie, ale i na trybunach Stadionu Miejskiego. Bielski „młyn” w bardzo klarowny sposób skwitował decyzję Polskiego Związku Piłki Nożnej traktującą o nieprzyznaniu prawa gry w grupie „mistrzowskiej” Podbeskidziu. Podbeskidziu, które dzisiejszy mecz mogło rozpocząć z wysokiego „C”. Już pierwszej minucie potyczki niewiele do szczęścia zabrakło Robertowi Demjanowi. Goście odpowiedzieli uderzeniem z ostrego kąta Wojciecha Kędziory, lecz Emiljus Zubas nie miał problemów z tym uderzeniem. Nieco większe miał natomiast chwil kilka później, gdy głową próbował go zaskoczyć Jakub Biskup. Litwin spisał się jednak wzorowo. Minuty mijały, a na murawie ukierunkowała się przewaga przyjezdnych, którzy prostopadłymi podaniami znajdywali luki w defensywie gospodarzy. W 17. minucie swoją dobrą postawę podopieczni Piotra Mandrysza powinni okrasić golem. Powinni, ale Kędziora głową pomylił się o centymetry. Na kolejną ciekawą akcję zawodnicy obu ekip czekać nam kazali do minuty 33. Adam Mójta huknął w swoim stylu z lewej nogi, ale na posterunku był Sebastian Nowak. Cztery minut później miejscowi wykonywali rzut wolny, piłka spadła pod nogi Antona Slobody, który bez zastanowienia huknął, niestety niecelnie. Tym samym piłkarze gospodarzy i gości do szatni schodzili z mieszanymi uczuciami, wszak mogli zarówno wygrywać, jak i przegrywać.

Druga odsłona spotkania przebiegała do pary z pogodą, która notabene była dzisiaj nad Bielskiem wyśmienita. Niezwykle aktywny dzisiaj Jakub Kowalski raz po raz przedzierał się prawym skrzydłem boiska, lecz adresatów jego centr w pole karne można było szukać na próżno. Odwrotnie ten stan rzeczy miał się po przeciwnej stronie boiska, gdzie Mateusz Kupczok – nomen omen zawodnik, które pierwsze poważne kroki w piłce stawiał w Podbeskidziu – pokonał Zubasa. Chwil kilka później w polu karnym Termalici przewrócił się Demjan, lecz gwizdek Krzysztofa Jakubika milczał. Poddenerwowani bielszczanie zaczęli grać ofensywnie i… agresywnie. Efekt? Kilkanaście rzutów faulów i dwa „żółtka”. Nie miało to jednak przełożenia na sytuacje bramkowe w tym okresie, których było jak na lekarstwa. W 80. minucie w polu karnym gości było gorąco. Akcja spaliła jednak na panewce po złym dograniu Pawła Tarnowskiego. W ostatnich dziesięciu minutach Podbeskidzie urządziło sobie prawdziwą salwę w stronę rywali. Swoich sił po uderzeniach z dystansu próbowaliMateusz Możdżeń i Tarnowski, ale żaden z nich nie znalazł recepty na sukces. „Piłki meczowe” mieli Mójta i Chmiel, skutek był niestety podobny.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Termalica Bruk-Bet Nieciecza 0:1 (0:0)
0:1 Kupczok (57′)

Podbeskidzie: Zubas – Sokołowski, Kolcak, Baranowski, Mójta, Kowalski (67′ Stefanik), Kato, Sloboda (74′ Możdżeń), Chmiel, Szczepanik (62′ Tarnowski), Demjan
Trener: Podoliński


Foto: Paweł Berek / PrresFocus

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do