
Jedną z najjaśniejszych postaci słabo spisujących się w lidze „Górali” był przed przerwąMateusz Szczepaniak.Właśnie on w początkowych fragmentach meczu trzy razy dał się we znaki rywalom. Dwukrotnie uderzał na bramkę Jakuba Wrąbla, ten spisał się bez zarzutu. W kolejnej akcji podawał do Mateusza Możdzenia, ten przymierzył wprost w golkipera. Aktywny był także Jakub Kowalski, również próbował zaskoczyć golkipera Śląska, bez efektu. Dużo mniej w ofensywie pokazali goście, nieco cofnięci, czekający na swoją okazję. Próbowali Flavio Paixao, Jacek Kiełb i Kamil Biliński, bez efektu.
Efekt przyniosła w 58.minuta. Marcel Gecov uderzył po dograniu z lewej strony precyzyjnie, piłka zanim wpadła do siatki odbiła się od słupka. Po zmianie stron dominowali przyjezdni, dobrej okazji na drugą bramkę nie wykorzystał Jacek Kiełb. Podbeskidzie? Zgasło po zmianie stron. Frank Adu Kwame mógł doprowadzić do remisu, ale zabrakło mu nie tyle szczęścia, co dokładnego dogrania rywala. W kolejnych próbach podobnie. Było ich niewiele.
Podbeskidzie Bielskoa-Biała – Śląsk Wrosław 0:1 (0:0)
0:1 Gecov (58′)
Podbeskidzie: Zubas – Mójta, Horoszkiewicz, Kolcak, Pazio – Kato, Możdżeń (72′ Kołodziej), Sokołowski (70′ Adu Kwame), Szczepaniak, Kowalski (82′ Jonkisz) – Demjan
Trener: Podoliński
foto: Rafał Rusek/PressFocus
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie