Reklama

Bielski medalista olimpijski kończy karierę. Wywiad ze Stefanem Hulą

Kurier.BB
09/04/2023 08:45

O początkach kariery w BBTS Bielsko-Biała, medalu olimpijskim, sukcesach i zakończeniu kariery z urodzonym w Bielsku-Białej skoczkiem narciarskim Stefanem Hulą rozmawia Jarosław Zięba.

– Choć mieszka Pan w Szczyrku, ma Pan wiele wspólnego z Bielskiem-Białą.
– Mieszkam w Szczyrku, ale rzeczywiście urodziłem się w Bielsku-Białej, a starty zaczynałem jako zawodnik  BBTS-u, gdzie trenerem był wtedy mój Tata. To on jako pierwszy zabierał mnie na treningi i tam wszystko się zaczęło. 

– Ale skoczni w Bielsku-Białej Pan nie może pamiętać…
– Wiem, że w Cygańskim Lesie była kiedyś skocznia, ale to nie moje czasy. Ja zaczynałem skoki w Bystrej, blisko granicy miasta.

– Jest Pan ostatnim bielskim medalistą olimpijskim. Jakie to uczucie stanąć na podium najważniejszej sportowej imprezy świata?
– To spełnienie moich marzeń. Od dziecka uważałem, że igrzyska olimpijskie są najważniejsze. Dlatego przywiezienie z nich medalu było czymś wyjątkowym. Tym bardziej, że dane mi było startować w igrzyskach aż czterokrotnie. To wyjątkowa impreza. Mieszkamy w wiosce olimpijskiej, gdzie oprócz skoczków jest wielu innych sportowców. To jest coś wyjątkowego.

– Jest moment, który teraz, po zakończeniu kariery, wspomina Pan szczególnie?
– Tych momentów było dużo, ale na pewno wymienić trzeba odebranie medalu olimpijskiego podczas uroczystej ceremonii. To wspaniałe uczucie, mieć ten medal na szyi.

– Czuje się Pan zawodnikiem spełnionym? Zdobył Pan medale igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata w drużynie, ale zabrakło trochę do medalu indywidualnego na olimpiadzie oraz podium zawodów Pucharu Świata.
– Piąte miejsce w konkursie indywidualnych na igrzyskach w Pjongczangu było ciężkie do zaakceptowania, bo wiem, że wykonałem robotę na medal, którego nie mam. Jest to kwestia wynikająca z innych czynników, które się tam wtedy wydarzyły. 
Niewiele zabrakło mi też do podium zawodów Pucharu Świata w Zakopanem, w 2018 roku. Skakałem wtedy bardzo dobrze, wygraliśmy dzień wcześniej zawody drużynowe. Gdyby liczyć indywidualne noty, byłem w tych zawodach trzeci. Na następny dzień prowadziłem po pierwszej serii. Warunki były jednak loteryjne, wiatr wiał z różnych stron i skończyło się na czwartym miejscu. Do podium zabrakło pół punktu. Szkoda, że się nie wtedy nie udało.

A czy czuję się spełniony? Nie wiem. Spełniłem swoje marzenia. Cieszę się, że mogłem to przeżyć. Na pewno nie zmieniłbym sportu, który uprawiałem, bo skoki to moja miłość. 


– Czy skoki są sportem ekstremalnym? Pana najdłuższy skok to 236 metrów. To chyba wyjątkowe uczucie tak długo lecieć w powietrzu.
– Rzeczywiście, to wyjątkowe uczucie, szczególnie na skoczni w Planicy, na której leci się wysoko i jest dużo tego powietrza. Gdy pierwszy raz pojechałem na tę skocznię, to, nie ukrywam, był strach. Podczas pierwszego skoku mnie zapowietrzyło, nie wiedziałem co się dzieje, gdyż wcześniej nie miałem takich odczuć na żadnej skoczni. Wylądowałem na 217 metrze i kolejne skoki były już zabawą. Oczywiście do każdego z nich podchodziłem z dużym respektem i pełną koncentracją, ale było w tym dużo zabawy poprzez to niesamowite uczucie w powietrzu.

Czy jednak skoki są sportem ekstremalnym? Są wyjątkowe, bo przecież nikt normalny głową w dół nie leci. Trzeba być trochę szalonym, aby je uprawiać. Jednak jak się to robi od dziecka, to można się z tym oswoić i nie ma uczucia, by było to coś ekstremalnego.

– Jakie ma Pan plany na sportową emeryturę? Zostanie Pan przy sporcie?
– Mam nadzieję., że tak się stanie, ale wiele powiedzieć na razie nie mogę, bo sytuacja cały czas się klaruje. Chciałbym jednak zostać przy skokach i nadal być częścią tego środowiska.

– Pan zakończył karierę, inni czołowi skoczkowie – Stoch, Kubacki i Żyła, też nie są już młodzi. Czy będziecie mieli godnych następców?
– Myślę, że tak. Kiedyś kibice martwili się, co to będzie, jak Adam Małysz zakończy karierę. I pojawił się Kamil Stoch, za nim Dawid [Kubacki], Piotrek [Żyła], ja miałem jeden świetny sezon. Zawsze ktoś wyskakuje. Myślę, że podobnie będzie teraz i nie powinniśmy sie martwić o następców. Na pewno wśród młodych zawodników jest kilku dających nadzieję juniorów, którzy będą powoli wkraczać w świat Pucharu Świata i będą w czubie. 

– Co powinien zrobić młody chłopak, czy dziewczyna, bo one przecież też skaczą, z Bielska-Białej, żeby uprawiać skoki narciarskie?
– Zgłosić się do któregoś z klubów, które działają w Szczyrku i Bystrej. Z Bielska-Białej to chwila drogi. Trzeba zobaczyć jak wygląda trening, zapoznać się ze sprzętem, bo jest on zupełnie inny niż do tradycyjnego narciarstwa. Nie można się zrażać pierwszymi niepowodzeniami, tylko – jak w każdym sporcie – trzeba być cierpliwym.

– Jakie predyspozycje powinien mieć przyszły skoczek?
– Nie ma jakiś specjalnych wymagań poza tym, że trzeba być szczupłym. Wzrost już teraz nie ma znaczenia, ale o wagę trzeba dbać.

Materiał przygotowany przez Redakcję Kurier.BB.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do