
Premierowa odsłona w wykonaniu Podbeskidzia? Goście dłużej utrzymywali się przy piłce – 56%, ale niewiele z tego wynikało. Wszak oddali na bramkę rywala tylko jeden strzał. Innymi słowami – „Górale” w ataku? Nie widziałem, nie pamiętam…
Nieco lepiej w ofensywie prezentowali się podopieczni Marcina Brosza. O kilku akcjach warto wspomnieć. W 13. minucie z obrębu pola karnego uderzał Airam Cabrera, Emilijus Zubas obronił. Chwilę później na indywidualną szarżę zdecydował się Marcin Cebula, w ostatniej chwili zablokował go Adam Pazio. Aktywny na skrzydle był Łukasz Sierpina, po jednym z jego zagrań piłka przemierzyła całe pole karne, nikt akcji nie zamknął. W światło bramki przymierzył Vlastimir Jovanović, Litwin w bielskiej „świątyni” raz jeszcze stanął na wysokości zadania.
Druga odsłona meczu? W jej pierwszej fazie nadal lepsze wrażenie sprawiali gospodarze. Przyjezdni, w porównaniu do pierwszej części meczu, częściej gościli jednka w okolicach pola karnego Korony. Próbował zza szesnastki Szczepaniak, nieznacznie pomylił sięKrystian Nowak, który z bliska na wślizgu strzelał po dośrodkowaniu Adama Mójty z rzutu wolnego.
Świetną akcję kielczanie przeprowadzili w 80. minucie. Po dośrodkowaniu z lewej flankiMichał Przybyła znalazł się przed pustą bramką, nie zdołał jednak uderzyć, został trafiony piłką w głowę. Chwil kilka wcześniej bielszczanie przejęli inicjatywę, to oni częściej częściej atakowali, ale piłkę meczową na nodze miał Sierpina. Mocny strzał pod poprzeczkę obronił Zubas.
Korona Kielce – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:0
Podbeskidzie: Zubas – Pazio, Kolcak, Nowak, Mójta – Sokołowski, Możdżeń, Kato, Kowalski (81′ Adu Kwame), Szczepaniak – Demjan (61′ Deja)
Trener: Podoliński
Foto: Łukasz Laskowski/Press Focus
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie