
Jeden z naszych czytelników opisał nam swoje spostrzeżenia, które każą poddać w wątpliwość proponowane przez SUEZ ceny.
– Z okien mojego mieszkania widać osiedlowy śmietnik; słychać też co się na nim i wokół niego dzieje. Na klatce schodowej wisi harmonogram wywozu przez SUEZ poszczególnych frakcji. W czwartek przyjechał wielki skrzyniowy wóz i ubrani w budyniowe kombinezony panowie opróżnili zapełniony po sam czubek żółty dzwon (plastiki i metale) i odjechali. Jakież było moje zdziwienie, gdy następnego dnia ponownie ujrzałem ten sam samochód. Zacząłem się zastanawiać nad celem ich przyjazdu, bo sąsiednie dzwony niebieski (papier) i zielony (szkło) były prawie puste. Samochód sobie stał, silnik pracował a panowie gdzieś sobie poszli. Po upływie czasu jaki jest potrzebny do opróżnienia dzwonu powrócili na swoje miejsca w samochodzie i… odjechali. Po raz trzeci samochód ten pojawił się w poniedziałek. Wszystkie kursy zostały, z pewnością rozliczone kartą drogową lub tachografem. Podobnie wygląda sytuacja z opróżnianiem zielonego dzwonu na szkło. Choć zapełniony tylko częściowo (1/5 do maksymalnie ½ objętości) opróżniany jest co 2 lub 3 tygodnie. Nie zdarzyło się to po raz pierwszy. Jeżeli tak postępuje się także na innych osiedlach, to nie dziwota, iż ceny za wywóz śmieci w naszym mieście są takie a nie inne – pisze nasz czytelnik.
Każdy taki kurs generuje koszty osobowe i materiałowe; do tego dochodzi także amortyzacja sprzętu.
Rozumiem, że istnieje sztywny (ponoć) harmonogram, ale gdzie podziały się sens, logika i zdrowy rozsądek? Może warto, by urzędnicy miejscy przyjrzeli się bliżej działalności firmy Suez i zweryfikowali zasadność narzuconych nam cen?
Krzysztof Kozik
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie