
Z ramienia MOPS-u Seniorami opiekują się dwie Panie Krysia i Madzia. To dzięki ich empatii i zaangażowaniu Klubowicze czują się wspaniale. – Najpierw, przez 16 lat chodziłam do Klubu na ulicy Brodzińskiego, tu jestem już kolejne 16 lat. Jestem zadowolona. Chodzę tu, bo tu są ludzie, z którymi można się spotkać, porozmawiać, zrobić razem coś fajnego. W domu można z nudów paść – zaczęła swoje zwierzenia 85 letnia Pani Janina. –To wszystko co wisi na ścianach zrobiliśmy sami, pod kierunkiem naszych wspaniałych Pań opiekunek. Jestem klubowiczką od 25 lat Nie możemy narzekać – mamy tu posiłek a nasze opiekunki bardzo dobrze wypełniają swoją rolę. Najważniejsze jest to, że nie musimy spędzać czasu samotnie w domu. Mamy tu swoich przyjaciół – znamy się od lat, jak łyse konie. Przychodzimy tu, aby być wśród takich samych ludzi jak my i mieć kontakt. To bardzo dobrze wpływa na naszą psychikę. Jest - jak pan słyszy – trochę głośno. Ale my mamy swoje lata a i słuch też trochę już szwankuje. Jest wspaniale – dodaje 79 letnia Pani Maria.
Na jednej ze ścian wisi coś jakby drzewo genealogiczne. Okazuje się, że to Ich drzewo – drzewo klubowiczów ze Sterniczej. Na gałęziach zamiast liści wiszą zdjęcia klubowiczów; najstarsi stażem na samym dole, najmłodsi u góry. I choć kilkoro z nich już odeszło, to ich zdjęcia wiszą nadal. W ten sposób codziennie przywołują pamięć o tych, którzy opuścili Ich na zawsze.
– Mamy tu gimnastykę. Chodzimy na kijki (na Lotnisko albo do naszego ogródka). Raz w tygodniu – w środę – śpiewamy – kontynuuje Pani Janina. Na potwierdzenie tego stojąca obok Pani Maria zaśpiewała pięknym scenicznym głosem piosenkę Marino Mariniego „Nie płacz kiedy odjadę, sercem będę przy Tobie”. – Nie ma tu monotonii; każdego dnia mamy inne zajęcia i nie sposób się nudzić. Zawsze dzieje się coś ciekawego. Bardzo pomocne są dla nas spotkania z psychologiem – dodają obydwie Panie.
Najstarsza wiekiem, prawie 90-letnia Pani Irena podzieliła się z nami wspomnieniami o swoim zmarłym 25 lat temu mężu Franciszku Jasionku, przedwojennym harcerzu dowodzącym w czasie wojny (i po wojnie) jednym z oddziałów partyzanckich w Bystrej.
Oprócz zajęć sportowych i manualnych bardzo ciekawa okazuje się biblioterapia – zajęcia polegające na głośnym czytaniu poezji i fragmentów książek.
Krzysztof Kozik
Materiał przygotowany przez Redakcję Kurier.BB.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie