Reklama

Tam mają swoje drzewo

Kurier.BB
06/04/2023 09:12

W tygodniu przedświątecznym odwiedziliśmy Dzienny Klub Pobytu dla Osób Starszych i Niepełnosprawnych przy ul. Sterniczej. Klub zrzesza 40 osób, w tym aż 7 mężczyzn. Robili Palmy Wielkanocne pod czujnym okiem opiekunek.

Z ramienia MOPS-u Seniorami opiekują się dwie  Panie Krysia i Madzia. To dzięki ich empatii i zaangażowaniu Klubowicze czują się wspaniale. – Najpierw, przez 16 lat chodziłam do Klubu na ulicy Brodzińskiego, tu jestem już kolejne 16 lat. Jestem zadowolona.  Chodzę tu, bo tu są ludzie, z którymi można się spotkać, porozmawiać, zrobić razem coś fajnego. W domu można z nudów paść – zaczęła swoje zwierzenia 85 letnia Pani Janina. –To wszystko co wisi na ścianach zrobiliśmy sami, pod kierunkiem naszych wspaniałych Pań opiekunek. Jestem klubowiczką od 25 lat Nie możemy narzekać – mamy tu posiłek a nasze opiekunki  bardzo dobrze wypełniają swoją rolę. Najważniejsze jest to, że nie musimy spędzać czasu samotnie w domu. Mamy tu swoich przyjaciół – znamy się od lat, jak łyse konie. Przychodzimy tu, aby być wśród takich samych ludzi jak my i mieć kontakt. To bardzo dobrze wpływa na naszą psychikę. Jest - jak pan słyszy – trochę głośno. Ale my mamy swoje lata a i słuch też trochę już szwankuje. Jest wspaniale – dodaje 79 letnia  Pani Maria.

Na jednej ze ścian wisi coś jakby drzewo genealogiczne. Okazuje się, że to Ich drzewo – drzewo klubowiczów ze Sterniczej. Na gałęziach zamiast liści wiszą zdjęcia klubowiczów; najstarsi stażem na samym dole, najmłodsi u góry. I choć kilkoro z nich już odeszło, to ich zdjęcia wiszą nadal. W ten sposób codziennie przywołują pamięć o tych, którzy opuścili Ich na zawsze.
– Mamy tu gimnastykę. Chodzimy na kijki (na Lotnisko albo do naszego ogródka). Raz w tygodniu – w środę – śpiewamy – kontynuuje Pani Janina. Na potwierdzenie tego stojąca obok Pani Maria zaśpiewała pięknym scenicznym głosem piosenkę Marino Mariniego „Nie płacz kiedy odjadę, sercem będę przy Tobie”. – Nie ma tu monotonii; każdego dnia mamy inne zajęcia i nie sposób się nudzić. Zawsze dzieje się coś ciekawego. Bardzo pomocne są dla nas spotkania z psychologiem – dodają obydwie Panie.
Najstarsza wiekiem, prawie 90-letnia Pani Irena podzieliła się z nami wspomnieniami o swoim zmarłym 25 lat temu mężu Franciszku Jasionku, przedwojennym harcerzu dowodzącym w czasie wojny (i po wojnie)  jednym z oddziałów partyzanckich w Bystrej.

Oprócz zajęć sportowych i manualnych bardzo ciekawa okazuje się biblioterapia – zajęcia polegające na głośnym czytaniu poezji i fragmentów książek.

Krzysztof Kozik 

Materiał przygotowany przez Redakcję Kurier.BB.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do