
– Minęły ponad trzy lata od powołania Pana na stanowisko ogrodnika miejskiego. Czy nadal jest w Panu entuzjazm społecznika czy urzędnicze ryzy zweryfikowały pierwotne plany działania?
– Te urzędnicze ryzy to przede wszystkim prawo. Urzędnik ma działać zgodnie z obowiązującymi przepisami i tutaj pojawia się problem. Cały czas mam w sobie energię społecznika, jednak ogranicza ją chociażby prawo zamówień publicznych. Ja jestem człowiekiem wyrywnym i wiele rzeczy chciałbym mieć na już, tutaj jednak się tak działać nie da. Także same przepisy ochrony przyrody są w naszym kraju niedopracowane i niedoskonałe, co mocno utrudnia pracę moją oraz koleżanek i kolegów z Urzędu.
Patrząc jednak na swoją pracę z perspektywy tych trzech lat jestem zadowolony, gdyż dużo się w naszym mieście zmieniło na dobre. Często są to jednak zmiany, które nie są zauważalne. Nie jestem politykiem i nie biegam z każdym tematem do mediów, choć poprzez swoje konto na facebooku staram się mieć kontakt z mieszkańcami.
– Co Pana w urzędzie zaskoczyło?
– Z pewnością fakt, iż na moim biurku jest więcej wniosków o wycinkę drzew niż o ich nasadzenia. To jest smutna prawda, której wcześniej nie byłem świadomy. Wygląda to jednak tak, że jako mieszkańcy kochamy zieleń i przyrodę, jednak w momencie gdy przysłowiowy ptak narobi nam na samochód, zaczyna wiać i drzewo się kołysze albo po prostu nie mamy gdzie tego samochodu zaparkować, drzewa przegrywają. To w najbliższych latach będę chciał zmieniać, jednak wymaga to pracy u podstaw od najmłodszych pokoleń. Jeśli bowiem ktoś wrażliwości na przyrodę nie wyniesie z domu lub przedszkola i szkoły, to potem jest to trudno zmienić.
– Co uważa Pan za swoje osiągnięcie?
– Jest wiele rzeczy, które udało się wprowadzić. Najważniejsze było chyba wprowadzenie karty ochrony drzew, która określa jasne zasady i wytyczne dla projektantów oraz budowlańców umożliwiające uniknięcie uszkodzenia drzew podczas prowadzonych remontów i inwestycji. To jeszcze nie wszędzie działa tak jak powinno, ale nastąpiła tu duża, pozytywna zmiana. Widać to było chociażby podczas rewitalizacji Parku Włókniarzy czy Parku Za Ratuszem. Tak jest też w przypadku inwestycji Miejskiego Zarządu Dróg, a przykładem może być przebudowa ulicy Łowieckiej czy modernizacja części ulicy Warszawskiej, gdzie przy rondzie Solidarności brzozy pojawiły się nawet w pasie drogowym, między jezdniami.
– Zielonych inwestycji chcielibyśmy jednak więcej.
– Trzeba pamiętać, że każdy proces inwestycyjny trwa. Od ponad dwóch lat pracujemy nad dużym projektem, który zaczyna nabierać kształtów. Chodzi o park na terenie byłej Apeny, wzdłuż rzeki, który połączy Park Włókniarzy z terenami zielonymi przy Gemini. Ostatnio przedstawiliśmy jego pierwsze wizualizacje, ale w tej sprawie przed nami jeszcze długa droga: zmiana planu zagospodarowania terenu, odkup terenów, pozyskanie funduszy.
–Wiele osób zwraca uwagę, że odsłaniający się po remoncie Plac Wojska Polskiego miał być „zielony”, tymczasem zbyt wiele roślinności na nim nie widać. Wizualizacje wyglądały zdecydowanie lepiej pod tym względem.
– Potwierdzam te odczucia, ja również nie czuję się na tym placu zbyt komfortowo. Nie lubię tego słowa, ale ten plac jest „betonowy”. Ja bym tam chciał o wiele więcej zieleni, jednak to miejsce ma pełnić inną funkcję: ma ożywić tę część miasta z ulicą 11 Listopada włącznie. Przeniesiona zostanie tutaj część wydarzeń z Rynku Starego Miasta, musi się więc zmieścić scena z zapleczem, trzeba zachować wymogi przeciwpożarowe. Należy też pamiętać, że roślinność na placu została nasadzona niedawno, część nasadzeń jeszcze przed nami. I choć drzewa trafiły na plac duże, to jednak na wizualizacjach są one pokazane w okresie maksymalnego rozwoju. Na ten prawdziwy efekt musimy więc poczekać kilka lat. Proszę też pamiętać, jak plac wyglądał wcześniej: były tam 3 drzewa, teraz będzie ich łącznie 68. To duża zmiana, choć chciałoby się więcej.
Jeśli chodzi o place, pracuję nad tym, aby więcej zieleni znalazło się na placu Chrobrego, dążę też do dodania kolejnego szpaleru lip na Rynku, dawnym placu ZWM. Jeśli odciążymy ten plac od części imprez, to koncepcja ta jest realna.
– Mieszane uczucia wywołuje zieleń w donicach, która pojawiła się ostatnio na ulicy 11 Listopada.
– Pierwsze donice z drzewami pojawiły się dwa lata temu na odcinku ulicy 11 Listopada między Barlickiego a mostem. Mieliśmy pewne obawy czy ta odmiana grabu sobie w tym miejscu poradzi, jednak rozwiązanie to sprawdziło się i teraz obszar donic rozszerzyliśmy. Uważam, nie tylko zresztą ja, że wygląda to bardzo dobrze. Dlaczego donice? Musimy pamiętać, że pod większością ulic znajduje się ogromna ilość różnego rodzaju sieci. Nie da się więc drzew wkopać w grunt, a warto byłoby je jednak mieć. Stąd donice.
– Cały czas widzimy wycinki drzew.
– Choć patrząc na zmiany klimatyczne widzimy, że drzewo jest najcenniejszą rzeczą w centrum miasta, to jednak ich wycinki nie unikniemy. Drzewo na terenie miasta żyje o wiele krócej i musimy się liczyć z ich wycinką. Przykładem może być świerk na placu Chrobrego, który – podobnie jak inne świerki w naszym regionie – obumarł ze względu na obniżanie się poziomu wody. Drzewa te słabną i atakują je mszyce. To samo dzieje się ze świerkiem przy ratuszu, na parkingu od strony ul. Stojałowskiego. Na razie udało się go uchronić przez mszycami, ale za jakiś czas będzie on musiał być prawdopodobnie wymieniony. To są minusy zmiany klimatu i funkcjonowania drzew w centrum miasta.
– Porozmawiajmy jeszcze o Dolinie Gościnnej, skąd dotarły alarmujące informacje o kolejnej wycince drzew.
– Nie jest to odpowiedzialność ogrodnika miejskiego, jednak temat jest mi bliski. Na terenie miasta mamy ponad 480 hektarów lasów komunalnych czyli miejskich, z czego ponad 400 hektarów jest chronione. Najcenniejszym terenem jest Cygański Las. Tam mamy aż trzy sposoby ochrony: Zespół Przyrodniczo-Krajobrazowy „Cygański Las”, Natura 2000 oraz Park Krajobrazowy Beskidu Śląskiego. Choć Dolina Gościnna nie ma aż tylu form ochrony, gospodarka drzewami jest w niej prowadzona dokładnie tak samo. Zapewniam mieszkańców, że gospodarka leśna prowadzona przez Miasto odbywa się z pełnym poszanowaniem lasów komunalnych. Mogę powiedzieć, że jestem dumny ze sposobu prowadzenia gospodarki leśnej na terenie lasu komunalnego w Bielsku-Białej. Dotyczy to także Doliny Gościnnej.
Potwierdzają to dane. Raz na dziesięć lat zewnętrzna firma przygotowuje dokument zwany uproszczonym planem urządzenia lasu, który bada wszystko to, co się działo w lesie. Możemy z niego wyczytać, że w ciągu ostatnich dekad systematycznie wzrastają zasobności bielskiego lasu komunalnego w którym 25% stanowią drzewa ponad stuletnie, wzrasta także odsetek gatunków cennych przyrodniczo dla tutejszych siedlisk. W roku 1991 stanowiły one 16,5% a w 2020 65,5%. Podobnie jest w Dolinie Gościnnej.
– Dziękuję za rozmowę.
Materiał przygotowany przez Redakcję Kurier.BB.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Myślę, że dobrze jest mieć ogrodnika miejskiego i dobrze że u nas jest to właśnie Pan Darek - entuzjasta a jednocześnie wielki miłośnik zieleni... przyrody, mający dobre pomysły. Powodzenia Panie Darku !.
Z brzozami na Warszawskiej to chyba opowieści z mchu i paproci.. Nie pan to potwierdzi za rok,po zakończeniu budowy.