
29 października, w trakcie nadzwyczajnej sesji Rady Miasta, zdecydowano, że od przyszłego roku bilety jednorazowe będą kosztowały 4 zł (wcześniej 3 zł), ulgowe 2 zł (wcześniej 1,50 zł), bilet miesięczny ulgowy zdrożeje z 50 do 55 zł, a normalny ze 100 do 110 zł. Zlikwidowany zostanie bilet trzymiesięczny, a bilet dobowy zastąpiony zostanie 24-godzinnym.
Utrzymane zostaną natomiast bezpłatne przejazdy autobusami MZK dla najmłodszych do 7. roku życia oraz seniorów 65+. Na niezmienionym poziomie pozostaną ceny biletów dla rodzin wielodzietnych oraz tzw. biletów specjalnych dla osób niepełnosprawnych do 24. roku życia.
Decyzja została podyktowana trudną sytuacją finansową Bielska-Białej. Miasto liczy na to, że podniesienie cen biletów zwiększy wpływy do budżetu o około 7 mln złotych. Z takim podejściem nie zgodzili się radni Niezależnych.BB, którzy uważają, że podwyższenie cen wpłynie na spadek zainteresowania transportem publicznym, a co za tym idzie nie zmniejszy się ruch samochodów osobowych, nie zmaleje ilość spalin przez nie wytwarzanych i nie zmaleją korki w mieście. A takie założenie miał realizowany od początku kadencji obecnej Rady i Prezydenta Jarosława Klimaszewskiego plan reform komunikacji publicznej w Bielsku-Białej.
Planowany wzrost podatków od nieruchomości jest zrozumiały i uderzy w niewielkim stopniu w mieszkańców. Co ważne, przyniesie wymierny zysk dla budżetu miasta. Tymczasem podwyżka cen za bilety wręcz przeciwnie. Uderzy w kieszeń mieszkańca, zniechęci go do korzystania z autobusu, a ostatecznie nie zwiększy znacząco dochodów budżetowych - stwierdził radny Tomasz Wawak ze stowarzyszenia Niezależni.BB.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
A co z biletami za 80 zł / 40 zł?