
W związku z potrzebą wystawienia mandatu z art. 27 b ustawy o rybactwie śródlądowym na jednej z górskich rzek i niemożliwością odczytania danych osobowych obcokrajowca, strażnicy wezwali na pomoc policję. Jednak żaden z policjantów również ni w ząb nie rozumiał po japońsku. Po czasie funkcjonariusze wpadli na dobry pomysł przetłumaczenia dokumentów przez internetowy program tłumaczący. Tym samym mandat nie nie ominął gościa z Dalekiego Wschodu, który musiał opłacić go gotówką.
Foto: SRR Żywiec
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
No proszę wilki a teraz jeszcze Japończycy. Strach do lasu wejść.
Puścić tego człowieka. Bądźmy cywilizowani, to nie naród który łamie przepisy, oni to czują bo mydlą oczy „równością”, tak się mówi jak czujemy, że coś jest złe. Upomnieć i pośmiać się, ludzie to tylko Japończyk który się pomylił.
Co za służbiści!!! Nie można go było upomnieć i zostawić w spokoju? Nadgorliwość gorsza od faszyzmu
Pewnie jeszcze byli dumni i błądzi z przejęcia... Żałosne
No jasne, Japończyk pomylił się. Nieznajomość prawa nie zwalnia z odpowiedzialności.