
Historią są już owiane jagodzianki na Hali Boraczej i ciasto śliwkowe w schronisku pod Klimczokiem. Wiem, że niektórzy nie potrafią wystartować bez słynnej bułki z pieczarkami zjedzonej na dworcu, czy hot doga na stacji. Wiem również, że nie da się zwyczajnie ominąć karczmy Ochodzita. Niektórzy obierają taki a nie inny kierunek, bo mają swój ulubiony słodki przysmak, inni dla ulubionej kwaśnicy. Jeszcze inni potrafią jechać w Bieszczady za fuczkami. Wielkim plusem mieszkania w 2B (Bielsko-Biała) jest to, że na smaczny obiad możemy wybrać się na Błatnią, Szyndzielnię, Klimczok i nie zajmie nam to dużo czasu, a zjemy dobrze, smacznie, niedrogo, a przede wszystkim obcując z naturą (o dawce świeżego powietrza i natychmiastowym spalaniu kalorii nawet nie wspominam). Dziś interesują nas schroniska, bacówki itp, a w nich polecane przez Was rarytasy. Skupmy się również na tych polecanych. Darujmy sobie te, które należy omijać szerokim łukiem. Mamy tu sporo osób, które rozpoczynają przygodę z górami. Podzielmy się z nimi naszymi kulinarnymi doświadczeniami. Zaszalejmy. Niech ślinka cieknie - napisał Administrator grupy Mountain Hooligans Daniel Kociołek.
Poza ciastem śliwkowym z Klimczoka, jagodziankami z Boraczej oraz smacznymi obiadami na Błatniej i Szyndzielni członkowie facebookowej Grupy Mountain Hooligans wymienili następujące smakowite miejscówki:
Jeżeli macie swoje ulubione pozycje menu w beskidzkich schroniskach zapraszamy aby dopisać je w komentarzach.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Szarlotka na wynos na Przełęczy Karkoszczonka najlepsza w całych Beskidach :)
Pierogi ruskie na Rycerzowej
Kluski na parze z sosem owocowym na Magurce