
Do najtragiczniejszego zdarzenia doszło w środę 16 lutego. Podczas zjazdu z Czantorii, 32-letni narciarz, obywatel Słowacji, uderzył w przeszkodę. Niestety, pomimo podjętej reanimacji, życia mężczyzny nie udało się uratować.
W zeszłym tygodniu aż dwukrotnie doszło do wypadku z udziałem osób zjeżdżających na tzw. jabłuszku. We wtorek po godzinie 16:00, 16-latka zjeżdżająca stokiem na zamkniętej trasie czerwonej Kaskada, zderzyła się ze swoim znajomym. Nastolatkę z urazami twarzoczaszki oraz podejrzeniem urazu kręgosłupa i wstrząśnienia mózgu zabezpieczono, a następnie przetransportowano w rejon Hali Jaworzyna, skąd zabrał ją śmigłowiec LPR.
W środę zjeżdżający na jabłuszku, ze szczytu Szyndzielni, 12-latek z dużą prędkością uderzył w rogacz turystyczny znajdujący się u podnóża stoku. Chłopiec ze złamaną kością udową został przetransportowany pod dolną stację kolei na Dębowcu i przekazany załodze karetki.
Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego dwukrotnie lądował na Hali Miziowej, gdzie na początku tygodnia, podczas jazdy na nartach, wypadkowi uległa 13-latka, u której podejrzewano uraz miednicy. Dwa dni później mężczyzna jeżdżący bez kasku doznał podczas upadku urazu twarzoczaszki i barku. Ponieważ u narciarza wystąpiła niepamięć wsteczna oraz podejrzewano wstrząśnienie mózgu, podjęto decyzję o natychmiastowym transporcie do szpitala.
W sobotę ratownicy z Beskidzkiej Grupy GOPR wzięli udział w poszukiwaniach 21-letniego mieszkańca gminy Maków Podhalański. Niestety akcja poszukiwawcza zakończyła się odnalezieniem ciała mężczyzny.
Info i foto: GOPR Beskidy
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie